Monika Dzióbkowska- wiersze

 

BAJKA O (NIE)PALENIU DLA CHOJNIC

Zaszedł raz Kaszub do miasta Chojnice,

Usiadł na ławce tuż przy Bazylice.

Przysiadł i starą fajeczkę zapalił,

Bo dym jej czarniutki bardzo sobie chwalił.

Potem poszedł wolno w kierunku jeziora,

Klucząc wąską ścieżką po Tucholskich Borach.

Nagle mu zza drzewa wielki tur wyskoczył,

A Kaszub ze strachu aż wytrzeszczył oczy.

Ryknął tur- „Idź sobie z tą okropną fają,

Bo nam tu zwierzęta wszystkie wyzdychają!"

I pognał Kaszuba, do biegu go zmusił,

A Kaszub uciekał, dym go w płucach dusił.

Nie zważał już na to, dał nura w jezioro,

Wiedział, że wraz z turem pędzi zwierząt sporo.

Mimo, że czekali na wierzch nie wypłynął.

„Od fajki stary Kaszub niechybnie nam zginął!"

- Tak rzekł tur do zwierząt, a po chwili dodał -

„Dla innych na pewno będzie to przestrogą!

Nie pal fajki bracie, na spacer jedź rowerem,

A nie będziesz podobnej historii głównym bohaterem."

 

...........................................................................................

 

RYKOWISKO

Promienie słoneczne harcują w buczynie
Bawią się wesoło na leśnej ścieżynie
Rudy ogon mignął za konarem drzewa
To mała wiewiórka na gałęzi ziewa
Budzi się powoli leśne uroczysko
Muślinowym płaszczem świt ogarnia wszystko
I patrzy ciekawie co się wokół dzieje
Wyszły dumne łanie i jelenie w knieje
Najstarszy przewodnik, byk nie byle jaki
Zwołał wszystkie gady, ptaki oraz ssaki
Oświadczył, że jesień jest już bardzo blisko
A co się z tym wiąże- będzie rykowisko
Podniósł łeb do góry i ryknął z oddali
Myślał, że w ten sposób odstraszy rywali
Wnet się wszyscy zbiegli obejrzeć zawody
Bo miał dzisiaj walczyć stary byk i młody
 Ruszyli do boju zderzyły się rogi
Pod przeciwnikami ugięły się nogi
Słychać tylko było walczących stękanie
Każdy z nich chciał zdobyć najpiękniejszą łanię
Łoskot się okropny nagle poniósł w las
Chyba się zakończył na dziś walki czas
Wszyscy zrozumieli od razu dlaczego
Młody byczek szybko pokonał starego
Nikt się nie spodziewał takiego wyniku
Brawa jednak były, radości bez liku
Stary jeleń odszedł i zniknął gdzieś w borze
Bo przeciwnik młody złamał mu poroże
A przed walką przecież w lesie się przechwalał
Że pokona łatwo każdego rywala
Teraz już dla niego skończyło się wszystko
Młody będzie przewodził, wygrał rykowisk

..........................................................................................

 

Postaci ciemna, mglista

Dokąd zmierzasz?

Czemu się zbliżasz

W milczeniu kryjąc twarz...?

Czemu wyciągasz rękę...?

Chcesz wejść...! Nie, nie pozwolę na to

Uciekam... Zamykam za sobą drzwi marzeń...

Uciekam... Nie pozwolę ci do mnie dojść...

Ślepy zaułek... Dusząca prawda...

Ściska gardło... Me mogę wyjść...

Odejdź!!!

Zabrałaś mi wiarę

Zabrałaś nadzieję

A teraz chcesz zabrać i mnie...

Biegnę przez ścieżki zagubionych myśli...

W mgle samotności...

Nade mną suche gałęzie drzew,

W których wyją uwięzione dusze...

Wszystko zasnute przez chmury rozpaczy...

Deszcz łez spada z nieba wykradzionych serc...

Postaci ciemna, mglista. .

Czemu wciąż mnie ścigasz...?

Czemu zabierasz każdy oddech...

Wyrywasz błagalny krzyk z mego gardła I próbujesz mnie uchwycić...?
Nie mam tyle siły by umknąć...

Nawet nie zdarzę...

Na mojej szyi zasupłają się

Mordercze sploty chłodu ludzkich serc...

Wciągną mnie w otchłań nicości...

Otoczy mnie lodowata pustka...

I poczucie żalu wspomnień...

Postaci ciemna, mglista...

Czemu wciąż za mną podążasz...

Bez wytchnienia...?

Przecież doskonale wiesz...

Że w końcu i tak się poddam...

Wtedy wyciągniesz do mnie rękę...

I zaprowadzisz mnie...

Do nieznanej krainy...

Która leży poza granicami tego świata...