Patrzę przez okno, samochód mknie,
widzę ludzi.
Tłum podąża, droga się skraca.
Postój, ja wysiadam,
a oni idą dalej jeden za drugim.
Niby gęsiego, niby w parach,
ważni i mniej ważni, bogaci i biedni,
młodzież w adidasach albo bez marki.
Każdy o czymś myśli,
nie wiem o czym,
pewnie o sobie.
Na innych nie ma czasu,
nikogo nie przeprasza.
Dobrze, że słońce oślepia tych,
którzy nie mają okularów,
bo pewnie zobaczyliby coś więcej,
Mnie też nie ciekawią,
choć się im przyglądam.

Julia Drozd Id